Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

To on zrobił koronaparty na osiedlu. Kim jest i czy jeszcze zagra na balkonie?

Adrianna Szurman
O jego świątecznym koronapraty usłyszał cały kraj po tym, jak mieszkańcy wałbrzyskiego Podzamcza jeden po drugim udostępniali filmiki z balkonowej imprezy. Jarosław Woźniak sprawił, że Wielkanoc nie była tu aż taka smutna, jak można się było tego spodziewać... Kim jest wałbrzyszanin, który umilił czas sąsiadom grając na balkonie w czasach społecznej kwarantanny?

To 22-letni Jarosław Woźniak z zawodu kucharz, z zamiłowania muzyk, wielbiciel papug (ma trzy). - Ja jestem tylko zwykłym grajkiem i sprawiło mi ogromną radość to, że mogłem zrobić przyjemność sąsiadom z ulicy Basztowej, Hetmańskiej i okolicznych. Mam nadzieję, że nikt nie ma mi za złe tego śpiewania na balkonie - mówi pan Jarek. A sądząc po liczbie udostępnień filmików z jego występami i 1000 lajków, które dostał choćby na naszym fanpageu (Panorama Wałbrzyska - Wałbrzych Nasze Miasto), to raczej wszystkim się podobało.

Mało tego, wałbrzyszanie domagają się powtórki! Bo jak mówią, w czasach społecznej kwarantanny, kiedy dla własnego i innych dobra musimy siedzieć w domu, kiedy zakazany jest wstęp do lasu, parku, na plac zabaw, a przy wyjściu z domu, trzeba tłumaczyć policji po co i gdzie się idzie, takie inicjatywy są na wagę złota. I nie chodzi tu o to, jaki repertuar wykonuje pan Jarek, a o to, by jak we Włoszech czy Hiszpanii, zintegrować się, poznać sąsiadów, zabawić wspólnie, pośpiewać. I tak było na wałbrzyskim Podzamczu.

- Tego się nie da powtórzyć, to wyszło bardzo spontanicznie. Ja wyjąłem mikrofon i głośnik, a ludzie latarki, telefony i świecąc nimi z daleka, w takt muzyki, łączyliśmy się wszyscy. To było coś niesamowitego - przyznaje pan Jarek.

Już nie może się doczekać, kiedy skończy się to całe koronawirusowe szaleństwo i znów będzie mógł grać dla przyjaciół znajomych i wałbrzyszan. Dotąd spotkać go można było na imprezach w hotelu Maria, Papugarni, czy w Pierogowej Chacie, gdzie lepił pierogi (jego ulubione danie) i czasem śpiewał dla klientów.

Zamiłowanie do tego weselnego, radosnego repertuaru odziedziczył po tacie Janie Woźniaku. - Tata kręcił filmy na weselach, przynosił później materiał do domu, montował i zgrywał na kasety VHS. Bardzo mi się to spodobało - przyznaje. - Tylko ja poszedłem w tym kierunku. Ani moje dwie starsze siostry Dagmara Karolczyk i Beata Łazarczyk, ani mama Bożena, nie maja nic wspólnego z muzyką, ale bardzo mi kibicują - mówi pan Jarek.

- Jeśli mogę podziękować za świąteczne koronaparty, to z pewnością Januszowi Mikosiowi i sąsiadowi Markowi z Basztowej i jego rodzinie, będzie wiedział za co... A za inspirację Krzysztofowi Redo - dodaje z uśmiechem sympatyczny grajek. Dla płci przeciwnej stracony, bo szczęśliwie zakochany w narzeczonej Paulinie.

Czy jeszcze zaśpiewa na balkonie przy ulicy Basztowej? - Tak, jeśli będą tego chcieli sąsiedzi. Może niech napiszą u państwa pod postem, czy sobie życzą, czy nie. Nie chciałbym nikomu przeszkadzać - zaznacza skromnie. My jesteśmy za, a Wy?

To on zrobił koronaparty na osiedlu. Kim jest i czy jeszcze ...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na swidnica.naszemiasto.pl Nasze Miasto