To 22-letni Jarosław Woźniak z zawodu kucharz, z zamiłowania muzyk, wielbiciel papug (ma trzy). - Ja jestem tylko zwykłym grajkiem i sprawiło mi ogromną radość to, że mogłem zrobić przyjemność sąsiadom z ulicy Basztowej, Hetmańskiej i okolicznych. Mam nadzieję, że nikt nie ma mi za złe tego śpiewania na balkonie - mówi pan Jarek. A sądząc po liczbie udostępnień filmików z jego występami i 1000 lajków, które dostał choćby na naszym fanpageu (Panorama Wałbrzyska - Wałbrzych Nasze Miasto), to raczej wszystkim się podobało.
Mało tego, wałbrzyszanie domagają się powtórki! Bo jak mówią, w czasach społecznej kwarantanny, kiedy dla własnego i innych dobra musimy siedzieć w domu, kiedy zakazany jest wstęp do lasu, parku, na plac zabaw, a przy wyjściu z domu, trzeba tłumaczyć policji po co i gdzie się idzie, takie inicjatywy są na wagę złota. I nie chodzi tu o to, jaki repertuar wykonuje pan Jarek, a o to, by jak we Włoszech czy Hiszpanii, zintegrować się, poznać sąsiadów, zabawić wspólnie, pośpiewać. I tak było na wałbrzyskim Podzamczu.
- Tego się nie da powtórzyć, to wyszło bardzo spontanicznie. Ja wyjąłem mikrofon i głośnik, a ludzie latarki, telefony i świecąc nimi z daleka, w takt muzyki, łączyliśmy się wszyscy. To było coś niesamowitego - przyznaje pan Jarek.
Już nie może się doczekać, kiedy skończy się to całe koronawirusowe szaleństwo i znów będzie mógł grać dla przyjaciół znajomych i wałbrzyszan. Dotąd spotkać go można było na imprezach w hotelu Maria, Papugarni, czy w Pierogowej Chacie, gdzie lepił pierogi (jego ulubione danie) i czasem śpiewał dla klientów.
Zamiłowanie do tego weselnego, radosnego repertuaru odziedziczył po tacie Janie Woźniaku. - Tata kręcił filmy na weselach, przynosił później materiał do domu, montował i zgrywał na kasety VHS. Bardzo mi się to spodobało - przyznaje. - Tylko ja poszedłem w tym kierunku. Ani moje dwie starsze siostry Dagmara Karolczyk i Beata Łazarczyk, ani mama Bożena, nie maja nic wspólnego z muzyką, ale bardzo mi kibicują - mówi pan Jarek.
- Jeśli mogę podziękować za świąteczne koronaparty, to z pewnością Januszowi Mikosiowi i sąsiadowi Markowi z Basztowej i jego rodzinie, będzie wiedział za co... A za inspirację Krzysztofowi Redo - dodaje z uśmiechem sympatyczny grajek. Dla płci przeciwnej stracony, bo szczęśliwie zakochany w narzeczonej Paulinie.
Czy jeszcze zaśpiewa na balkonie przy ulicy Basztowej? - Tak, jeśli będą tego chcieli sąsiedzi. Może niech napiszą u państwa pod postem, czy sobie życzą, czy nie. Nie chciałbym nikomu przeszkadzać - zaznacza skromnie. My jesteśmy za, a Wy?
Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?