Dzięki Jakubowi Gadeckiemu i Piotrowi Żukowskiemu z Wałbrzycha przyłbice ochronne trafiły do lekarzy, pielęgniarek i ratowników z wałbrzyskich szpitali, pogotowia, do stacji krwiodawstwa, MOPS-u, hospicjum, domów seniora, czy przychodni. Ale nie tylko, przyłbice zamówili też lekarze z Legnicy, Świebodzic czy Bełchatowa. Bo Kuba i Piotrek pomocy nie odmówili nikomu.
Najpierw drukowali za własne pieniądze, a kiedy skończył się materiał i możliwości przerobowe ich drukarek, postanowili dokupić sprzęt i działać dalej. W ciągu doby drukowali przez 20 godzin i nadrukowali 1050 sztuk, które rozdali medykom i innym potrzebującym. A ich przyłbice są nie byle jakie. To wysoko gatunkowe środki ochrony osobistej z materiałów medycznych, w których można operować, które ograniczają osiadanie wirusów (w tym tego ostatnio najgroźniejszego, z koroną w nazwie) czy bakterii. Dodatkowym plusem jest to, że można je dezynfekować alkoholami i innymi środkami używanymi w szpitalach, można moczyć i naświetlać promieniami UV, a one nie tracą na właściwości i zapewniają dobre widzenie (99 procent przejrzystości). Jednemu chirurgowi z Legnicy tak się spodobały, że przyjechał po nie osobiście. Bo może w nich operować pacjentów.
Kim są panowie, którzy zrobili tyle dobrego, którzy poświęcając swój czas i sprzęt zaangażowali się tak, jak potrafili w pomoc medykom podczas pandemii? To dwaj kumple z Wałbrzycha. Przypadek sprawił, że się poznali.
- Pracuję w branży elektromechanicznej, uczę robotyki i programowania. A podczas wakacji prowadziłem w Starej Kopalni w Wałbrzychu bezpłatne kursy drukowania na drukarkach 3d. No i na taki kurs zapisał się Szymek, syn Piotra. Tak się wkręcił w to drukowanie, że namówił tatę na kupienie drukarki, a kiedy Piotr ją już kupił, sam załapał bakcyla na drukowanie i tak już zostało. Obecnie zajmuje się zawodowo właśnie tym - opowiada nam Jakub Gadecki z Wałbrzycha.
Jak dodaje, kiedy wybuchła epidemia koronawirusa w Polsce, a okoliczne szpitale i stacje pogotowia zaapelowały o pomoc, zaczął myśleć nad tym, co mógłby zrobić dzięki sprzętowi, który posiada. No i wymyślił przyłbice.
- Dosłownie kilka dni wcześniej czeski producent pokazał w internecie patent, jak drukować dla medyków, ustalony w porozumieniu z czeskim Ministerstwem Zdrowia. Pozwolono z niego skorzystać, ale tylko do produkcji charytatywnej, nieodpłatnej. Ja jeszcze zmodyfikowałem ten ich pomysł, bo oni jedną sztukę drukują przez ponad 2 godziny, a my nieco ponad godzinkę, po konsultacji z wałbrzyskimi medykami, dorzuciłem jeszcze piankę na skronie, by opaska nie cisnęła w głowę - zaznacza Kuba Gadecki. On zajął się drukowaniem i patentami, a kolega drukowaniem, logistyką i uruchomieniem zrzutki.
Bo własne zasoby materiałów szybko się skończyły. A do tego dochodzi jeszcze serwis drukarek. Praca jednej to koszt 20 zł za godzinę, materiał potrzebny na stworzenie jednej przyłbicy to kilka złotych. Wyprodukowanie jednej przyłbicy kosztuje kilkanaście złotych. - Opaski produkujemy w mieszkaniach, ja w swoim, a Piotrek w swoim. Póxniej trzeba jeszcze zamontować szybki, a to odbywa się Makerspace, miejscu które zrzesza miłośników majsterkowania i realizacji pomysłów w Sokołowsku - zaznacza pan Jakub.
Zbiórka nadal trwa. - Mamy jeszcze trochę przyłbic w zapasie, ale już produkujemy na jesień, kiedy zakłada się drugie uderzenie koronawirusa... Ważne jest to, że wszyscy, którzy złożyli u nas zamówienie, dostali przyłbicę - mówi Jakub Gadecki.
Zbiórkę można wesprzeć TUTAJ
Tak powstaje przyłbica
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?