Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Koszalin na słodko, czyli jak wyglądały dawne koszalińskie knajpki

Adam Wolski
Cafe Pohlenz Konzert Cafe oferowała m.in. codziennie koncerty muzyczne
Cafe Pohlenz Konzert Cafe oferowała m.in. codziennie koncerty muzyczne ze zbiorów Zbigniewa Wojtkiewicza
100 lat temu, w czasach, gdy nikomu nie śniło się o internecie i telewizji, a radioodbiornik i gramofon były zabawką dla elit, koszalinianie chętnie spędzali czas w kawiarniach, a centrum miasta tętniło życiem.

Jedna z pierwszych kawiarni w Europie pojawiła się w Niemczech w Hamburgu już w 1677 r. Nie wiadomo, kiedy można było po raz pierwszy wypić kawę w Koszalinie, ale jedną ze starszych kawiarni była tu założona na początku XX w. renomowana cukiernia Carla Bewersdorffa mieszcząca się w nieistniejącym już dziś budynku na rogu ul. Zwycięstwa i Bogusława II . We wnętrzu udekorowanym palmami i innymi roślinami doniczkowymi, oprócz świeżo palonej kawy, szwajcarskiego kakao i herbaty, właściciel oferował również lody i wypieki własnego wyrobu. Były to torty i babki drożdżowe według tradycyjnych niemieckich przepisów. Kawiarnia cieszyła się takim powodzeniem, że dorobiła się swojej filii blisko obecnego „związkowca”.

Część koszalińskich lokali starała się ściągnąć gości ofertą kulturalną. Kawiarnia kina Kammer-lichtspiele znajdująca się w budynku późniejszego kina Adria kusiła codziennie muzyką taneczną. W kawiarni miejskiej Hansa-Heinricha Pohlenza codziennie między 16 a 19 oraz od 20.30 do 0.30 można było spędzić czas na koncertach „wysokiej klasy”. Lokal mieścił się w miejscu dzisiejszej spółdzielni dentystycznej. Na zachowanych zdjęciach widać przygotowane dla muzyków instrumenty: fortepian, perkusję i stojaki na nuty, przykryte narzutami z literami ER (zapewne nazwa zespołu). Secesyjne wnętrze było bardzo eleganckie: belkowany i pomalowany w stylowe ornamenty sufit, dekoracyjne tapety na ścianach, zróżnicowane oświetlenie i - rzadkość w innych koszalińskich kawiarniach - tapicerowane meble.

W 1930 r. kawiarnia Pohlenza reklamowała się jako najstarsza i najznakomitsza koszalińska kawiarnia, co było sporym nadużyciem, ponieważ 20 lat wcześniej pod tym samym adresem mieścił się jedynie gabinet dentystyczny Friedricha Pohlenza (zapewne ojca Wilhelma, który nie kontynuował rodzinnej tradycji). Tuż przed wybuchem wojny interes przeszedł w ręce Franza Pittelkowa, który ożenił się z córką Pohlenza. Dziwnym zbiegiem okoliczności, choć budynek nie przetrwał wojny, w tym, który wybudowano na jego miejscu, też od początku jego istnienia znajdują się gabinety dentystyczne.

Koszalińskie łakocie

Zdecydowanie długą tradycję miała mieszcząca się przy rynku cukiernia Franza Richnowa założona w 1860 r. Oferowała kawę, herbatę, i ciasteczka do herbaty, a także baumkuchen, czyli słodki wypiek wykonany z walcowanego ciasta owijanego wokół kija, a następnie grillowanego i obsypywanego cukrem i cynamonem. Piekarnia Richnowa słynęła też z okrągłych, piernikopodobnych ciasteczek z orzechami, sprzedawanych głównie w adwencie pod nazwą koszalińskich orzechów pieprzowych.

Ciasteczka cieszyły się takim powodzeniem, że cukiernia oferowała ich sprzedaż wysyłkową.Młodszą od kawiarni Richnowa, ale starszą od kawiarni Pohlenza, była znajdująca się mniej więcej w połowie drogi między ul. Słowackiego a dzisiejszym Empikiem kawiarnia Arnolda Reinchardta należąca po I wojnie do jego syna Ludwiga. Prawdziwego rozmachu nadał jej jednak dopiero kolejny właściciel, Wilhelm Aushrat, przebudowując wnętrze na bardziej nowoczesne i pozbawione dekoracyjnych elementów. Dzięki ogromnemu świetlikowi w suficie i lustrom na prostych filarach, lokal wydawał się przestronny i jasny. W chłodne dni gospodarz rozpalał ogień w kominku, przy którym goście mogli popijać kawę lub gorącą czekoladę podawaną w stylowej zastawie na marmurowych blatach stolików. W 1930 r. kawiarnia działała już jako firma rodzinna Gebruder Auschrat, którzy rozwinęli interes, otwierając filię lokalu przy obecnej ul. Drzymały.

Afryka dzika
W szalonych latach 20. XX w. Carl Berg urządził kawiarnię w stylu kolonialnym w nieistniejącym już dziś budynku na rogu ul. Połczyńskiej i Komisji Edukacji Narodowej. Na ścianach Afrika Kaffee eksponowano egzotyczne trofea myśliwskie: rogi antylop, skorupę żółwia, rybę piłę i... trąbę słonia. Dodatkową jej atrakcją był czarnoskóry portier witający gości. Reklamy zapraszały na codzienne koncerty oraz „kolekcję afrykańską wartą obejrzenia”. Kawiarnia nie przetrwała jednak wielkiego kryzysu i w 1930 r. działała tam tylko niewielka knajpka Wilhelma Raua.

Poza ścisłym centrum miasta chętnie chadzano do kawiarni Paula Streya w nieistniejącym dziś budynku na rogu ul. Piłsudskiego i Waryńskiego . Specjalnością zakładu był wieniec ananasowo-wiśniowy oraz „niepowtarzalna w smaku kawa z bitą śmietaną”.

Warszawianka, Maleńka, Muszelka i Dziurka

„W Koszalinie jest taka miła kawiarenka - Warszawianka; można tu za tanie pieniądze dostać kawy, dobrego ciasta i słodyczy. Gosposia jest młoda i kocha się w kwiatach, całe kolekcje róż upiększają czyściutkie prostokąty stolików.” - pisali w reportażu Zofia Dróżdż i Władysław Milczarek w lipcu 1945 r. umieszczonym w zbiorze Zakochani w Pomorzu. Polskie kawiarnie pojawiły się w Koszalinie wraz z osadnikami. Jako pierwsza powstała kawiarnia Literacka. Należała do pana Pietraszewskiego. W późniejszych latach mieścił się tam sklep Parkowy.Wczesny socjalizmu nie sprzyjał prywatnym kawiarniom. W 1959 r. w 45-tysięcznym wojewódzkim mieście działała zaledwie jedna (!), długa, wąska, ciemna i stale zatłoczona kawiarnia Muszelka (późniejsza Adwokacka przy Piłsudskiego).

Druga, prywatna kawiarnia Mocca, mieszcząca się w przebudowanym później Cocktail Barze, została właśnie zamknięta, gdyż jej właścicielowi zarzucono zawyżanie ustalonych cen urzędowych. Sytuacja poprawiła się po otwarciu w tym samym roku kawiarni Ratuszowa, która pełniła jednocześnie rolę salonu wystawowego malarstwa.

W 1967 r. w centrum miasta Koszalińskie Zakłady Gastronomiczne otworzyły kawiarnię Ewa. Zgodnie z ówczesnym kanonem elegancji, wentylowane wnętrze było wyłożone jasną boazerią, zastawa składała się ze srebrnych sztućców i zdobionej na zamówienie chodzieskiej porcelany. Można tam było rano zjeść śniadanie, wypić kawę lub koktajl, zjeść sernik wiedeński z wężykiem z bitej śmietany, a wieczorem potańczyć, ponieważ w Ewie codziennie grała orkiestra. Dziś pomieszczenia po wszystkich tych kawiarniach stoją puste.

Amatorzy kawy i ciastek z pewnością pamiętają kawiarnię Gryf koło katedry (tego budynku już nie ma) oraz kawiarenkę zwaną potocznie Dziurką w hotelu Jałta (dziś Gromada). Przy ul. Matejki działała kawiarnia Maleńka, z którą od 1971 r. konkurowała kawą, ale i przede wszystkim widokiem za oknem, pobliska kawiarnia na 13. piętrze najwyższego koszalińskiego wieżowca zwanego związkowcem. No i wreszcie w 1967 r. w nowo otwartym Empiku działała nowoczesna kawiarnia, w której nowością było to, że do herbaty i kawy można było przeczytać codziennie świeżą prasę, a średnio raz w tygodniu odbywały się tam imprezy artystyczne. W 1995 r. Empik zlikwidował kawiarnię, przekształcając ją w część handlową księgarni.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na koszalin.naszemiasto.pl Nasze Miasto